Szalone lata dziewięćdziesiąte w Polsce miały ścieżkę dźwiękową i było nią disco polo. Muzyka chodnikowa królowała na targowiskach, stadionach i w mafijnych dyskotekach. Przy disco polo przeżywano pierwszą miłość i wybierano prezydentów. W czasie niedzielnej emisji telewizyjnego Disco Relaxu ulice pustoszały, a księża przesuwali godziny mszy. Kasety i płyty, nie zawsze legalne, sprzedawały się w milionach.Dzisiaj chodzi już o inne miliony - o miliony wyświetleń w internecie. Fani nie piszą do idoli listów, tylko zaczepiają ich na Facebooku. Największe gwiazdy gatunku wchodzą do głównego nurtu polskiej rozrywki, już nie siedzą w poczekalni. Disco polo wraca na stadiony i do telewizji. Ale przecież disco polo nikt nie słucha."Z tego reportażu nie dowiecie się, dlaczego Ruda tańczy jak szalona, ale dowiecie się, dlaczego wasze dzieci śpiewają te słowa po każdej zabawie karnawałowej w szkole, a dorośli milion razy odtwarzają piosenkę o rozlanym mleczku i ścieleniu łóżeczka. Nikt nie słucha. Reportaże o disco polo to nie jest wstydliwa przyjemność ani książka bibelot. To wiedza konieczna. Sierakowska pokazuje, że disco polo to nie jest podziemny nurt, a kultura, której dominacji nawet nie zauważyliśmy". Paulina Małochleb
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Dionisios Sturis wraca z kontynuacją bestsellerowego tomu "Grecja. Gorzkie Pomarańcze". Nagradzany autor domyka reporterski dyptyk o współczesnej Grecji. Opowiada intymną, bolesną, a zarazem uniwersalną historię o dojrzewaniu i konstruowaniu własnej tożsamości, i o tym, co znaczy być Grekiem, być Polakiem, lub w ogóle - mieć pochodzenie. Apo pu ise? Skąd jesteś?- pytają siebie nawzajem Grecy, gdy chcą wiedzieć, z kim mają do czynienia. To niewinne pytanie - o geografię, rodzinną wioskę, o ojca - w ostatnich latach zyskało dodatkowe, mroczne oblicze: stało się okrzykiem bojowym faszystów. Często było to ostatnie pytanie, jakie słyszały ofiary ksenofobicznej przemocy - imigranci i uchodźcy, ale też niewystarczająco "greccy" Grecy, jak raper Pawlos Fisas, zabity przez nacjonalistów w 2013 roku - zanim zaczęły się ciosy. Kiedy mordercy z partii Złoty Świt stanęli przed sądem, rozpoczęła się walka o grecką demokrację.Sturis wraca do Grecji bogatszy w doświadczenia z kilku lat dokumentowania jej losów i tworzy opowieść dojrzałą, głęboką, porywającą w swojej odwadze i szczerości.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
- Żeby tylko wrócić. Czy to dzięki diabłu, czy Stalinowi, nieważne, żeby tylko wrócić, powtarzałam w myślach. I dodawałam: żeby się najeść, żeby mnie już pluskwy nie gryzły - wspomina Ada, żołnierka Samodzielnego Batalionu Kobiecego im. Emilii Plater, jedynej takiej formacji w historii polskiego wojska.
Ada, jak tysiące innych dziewcząt wywiezionych podczas II wojny światowej na Syberię, żeby wrócić do domu, zgłosiła się do tworzonej od 1943 roku w ZSRR armii Berlinga. Kobiety w tym "ludowym" Wojsku Polskim nosiły moździerze, obsługiwały cekaemy, dowodziły męskimi oddziałami liniowymi, były spadochroniarkami, snajperkami i zwiadowczyniami. Po wojnie, zapomniane i uciszane, miały "kupić sobie fartuszek" i "rodzić wspaniałych synów". W PRL-u ich przeżycia dopasowano do propagandowej wizji historii, a współcześnie zmanipulowano je w ramach obowiązującej polityki historycznej.
- Platerówki pod każdym względem nie spełniają oczekiwań wobec tego, co powinna robić kobieta - mówi historyczka Dobrochna Kałwa. - Platerówki rozwalają system.
UWAGI:
Mapa na wyklejce. Bibliografia na stronach 297-[304].
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni